wtorek, 18 kwietnia 2017

Od Leighton cd Ethian

Po jego wyjściu spaliłam jeszcze z dwa bądź trzy fajki, siedziałam na parapecie i patrzyłam na horyzont. Gdy już poczułam większe zimno zamknęłam okno i weszłam na łóżko pod kołdrę. W mgnieniu oka zasnęłam.
Nad ranem, ktoś wszedł do mojego pokoju, wzięli mnie na ręce, ledwo przypomną byłam.
- Leighton zabieramy cie na badania. Będziesz musiała więcej kalorii jeść, żeby mieć prawidłową wagę. - Jeszcze coś mówili, lecz zasnęłam. Gdy się obudziłam byłam w dziwnym pomieszczeniu, podłączona do jakiś urządzeń. Czułam się okropnie, jakieś igły mi wbijali pobierali krew i jakieś badania robili. Gdy na chwilę mnie zostawili dali żebym coś zjadła i wzięła leki. Zjadłam trochę ale po chwili widziałam ciemność.
Obudziłam się w swoim pokoju na drugi dzień i to pod wieczór. Nie dałam rady nawet usiąść. Podwinęłam rękawy bluzy i moje ręce były sine.
- Co oni mi robią. - Jak zabrałam trochę sił, wstałam i poszłam się wykąpać ogarnąć trochę. Wróciłam do pokoju i spojrzałam w lustro czy mam wszystko dokładnie zasłonięte. Wyszłam i zamknęłam pokój, po czym poszłam na stołówkę prawie się przywracając. Ktoś mnie w ostatniej chwili złapał, żebym jakoś mogła się utrzymać.
- Wszystko w porządku?
- Tak, dzięki za pomoc. - Uśmiechnęłam się lekko i poszłam po jedzenie. Usiadłam przy najbliższym stoliku i jadłam. Dopóki po mnie nie przyszli. Ci sami co wczoraj. Odeszłam od stołu, wzięłam tylko wodę i z nimi poszłam. Przelotnie zauważyłam Ethiana.
Przez kolejne dni byłam tam i pokój, cały czas w kółko. Po tygodniu kiedy już wszystko skończyli, nie miałam siły wstać. Ruszać się, napić, mówić, nie miałam siły na nic. Wszystko mnie bolało. Nawet jak wstałam, to upadałam na ziemię. Gdy ktoś mnie znalazł leżałam na ziemi przed pokojem ledwo przytomna.
- Ej obudź się wejdź do pokoju, halo. - Próbowałam wstać ale mi się ledwo udało ktoś mnie podniósł i wniósł na łóżko, pomógł się napić i zasnęłam.
Gdy się obudziłam, spojrzałam się po pokoju, zdziwiło mnie Ethian siedział na przeciwko mnie, ale usiadł na chwilę obok mnie.
- Co się stało, że tu jesteś? - zapytałam
- Nie pamiętasz? - pokręciłam głową na nie. Kontynuował dalej - Widziałem jak leżysz przed pokojem, byłaś półprzytomna. Pomogłem ci i wniosłem do pokoju. Miałaś podwinięte rękawy i widziałem, jak sine masz ręce całe w siniakach. - zasloniłam ręce.
- Przepraszam za wcześniej, byłeś poszkodowany źle się zachpwałam, nie powinnam na ciebie skakać. Czasem po prostu mam taki problem, zresztą nieważne. Dzięki za pomoc. - miałam jakąś miskę obok i zwymiotowałam wszystko cokolwiek jadłam i tak już nie miałam czym. Napiłam się i przepłukałam buzię. Gdy położyłam się na boku żebym mogła na niego patrzeć. Patrzyłam jak przez mgłę.
- Nie musisz tu siedzieć, dziękuję za pomoc. - ledwo się uśmiechnęłam i zasnęłam albo zemdlałam nawet sama nie wiem...
Czułam się jak trup, jakby uchodziło ze mnie życie. To takie dziwne, czemu tak mocno to oddziałuje na mnie, nawet zbyt mocno. Czy oni chcą mnie zamordować? Może każdego tak mordują. Poczułam na policzkach, coś mokrego. Nie mogłam, nie miałam siły otworzyć oczu. Spróbowałam zebrać siły choć trochę, zregenerować się po tym co mi dawali i zabierali. Wszystko mnie bolało, a ciało odmawiało posłuszeństwa.

Ethian?

niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Ethian'a Cd. Leighton

Deszcz padał, a powietrze wydawało się lepsze. Kończyłem właśnie papierosa, gdy przez moją głowę przeleciała pewna myśl, jedna z wielu dzisiaj. To co przed chwilą się stało było dość wkurzające, przynajmniej dla mnie, inni by pewnie nie zwrócili uwagi. Wstałem i podszedłem do drzwi.
-Wiesz, mam dwie sprawy dla Ciebie zanim wyjdę.
-Jakie to? - przechyliła głowę.
-Jedna jest taka, że chyba nie powinnaś palić.
-No i?
-No i nic, sama sobie na to odpowiesz.
-Pff, a drugie?
-To, że jestem poturbowany, a ty robisz sobie ze mnie tragarza. Nie myśl, że będę pozwalał na coś takiego, trochę też zbyt dziecinnie się zachowujesz z czasem. A, no i jeszcze jedno, porzygasz się jak będziesz tyle na raz palić.
-Nie twoja sprawa.
-I dość szybko zmienia Ci się charakter, bardzo szybko, nic tu po mnie... - wyszedłem zamykając dość głośno drzwi. Ehh, jesteśmy tu przetrzymywani, a ta tak dziecinnie się zachowuje. Ruszyłem do swojego pokoju. Za oknami było słychać deszcz, a korytarz wydawał się nie mieć końca. Po chwili, gdy dotarłem do drzwi, za oknem było słychać pioruny. Ciekawa pogoda. Otworzyłem drzwi, wszedłem do pokoju i ułożyłem się na wyrku.

<Leighton>

wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Leighton cd Ethian

Siedziałam na łóżku, ale jakoś poczuła nagłą chęć zapalenia. Spojrzałam za okno i padało. Zniszczyło to moja nagła chęć. Założyłam grubszy sweter, bo jakoś zrobiło mi się zimno. Otworzyłam drzwi, bo jak jest deszcz to można zrobić sobie spacer. Już miałam wychodzić, z paczką w kieszeni i z fajka między wargami, oraz zapalniczka w dłoni. Przedemna pojawiła się sylwetka kogoś.
- Koleś weź się przesuń.
- Leighton, nie miło.
- Oh. To ty. To i tak się przesuń.
- Spójrz w górę mała. - Podniósł moja głowę, dość dziwne się poczułam. Zrobiłam krok do tyłu.
- Mała jest twoja pala. - Przybrałam obojętny wyraz twarzy albo tylko się nie zaśmiać.
- Ostro. Nie wiedziałem, że palisz. To może wejdę i zapalimy.
- A nie możemy wyjść na dwór zapalić, przejść się w deszcz,  chyba że pan duży się boi. Ja pieprze.
- Nie pieprz.
- Chono tu. - Pociagnełam Ethiana do stołka i na niego stanęłam. - Teraz możemy być na różne choć tak trochę. Musisz być taki wielki.
- To wolę pojarać w pokoju niż iść w ten deszcz.
- Hihi, to się odwróć.
- Po co?
- Zrób to. - Gdy się odwrócił ostrożnie weszłam na jego barana, oplotłam delikatnie jego szyję jak i biorą. - Trzymaj mnie, nie chce się połamać.
- Dobrze, dobrze.
Gdy już mnie posadził na biurku, otworzyłam okno i wpusciłam chłodniejsze powietrze. Poklepałam miejsce obok siebie żeby usiadł. Odpaliłam fajkę i się zaciągnęłam, po czym dałam zapalniczkę Ethianowi.
Otuliłam się szczelniej swetrem.
Nim się zorientowałam paliłam już trzeciego. Wypuszczając dym i robiąc z niego różne kształty.

Ethian?

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Od Ethian'a Cd. Leighton

Kolejny dzień taki sam, rany się powoli goiły, a sam od czasu do czasu odczuwałem ich ból. Znów wstałem wcześniej, zwaliłem się z łóżka i podszedłem do okna. Pada... Dzisiaj nie pobiegam, chociaż i tak miałem zabronione jakiekolwiek ćwiczenia. A kto by ich słuchał. Ubrałem losowy podkoszulek i spodnie dresowe. Wyszedłem z pokoju i udałem się wprost na śniadanie. Porcja wzięta i na jedyne porządne miejsce. Szybko zjadłem i wybyłem po środki na ból, które wczoraj mi się skończyły. Nienawidziłem po nie chodzić. Widzieć te ich wesołe miny i słuchać pytań jak się czuje. Dobrze to wiedzą co ze mną jest i kiedy, w końcu tu się nic przed nimi nie ukryje. Dzisiaj zastałem jakąś młodą kobietę, już wole ją od tych typków. Czas jaki mnie przytrzymała trwał wieczność, no ile można było dawać głupie środki przeciwbólowe. Wyszedłem z paczką tabletek i wracałem do swojego pokoju. Postanowiłem, że zapalę. Fakt faktem, na korytarzu zbytnio nie było to mile widziane, ale koło ciula mi to latało. Pech chciał, że nie miałem przy sobie ognia, znowu zostawiłem w pokoju. Rozejrzałem się po okolicy. Najbliżej do skrzydła dziewczyn. Może któraś będzie miała ognia.

<Leighton?>

środa, 29 marca 2017

Od Ethian'a Cd. Rebecci Do Selene

Przeleciałem wzrokiem po całym jej ciele, nie przerywając podnoszenia sztangi.
-Wiesz, patrząc po Tobie, to raczej z ochroną nie dasz rady. - odłożyłem sztangę.
-No wiesz ty co? Nie jestem taka słaba. - fukneła.
-To są przeszkolone jednostki, nawet ja miewam problemy, zwłaszcza po ostatnim... - sięgnąłem po hantle.
-Po ostatnim? - uniosła brew.
-Ehh... Długo by tłumaczyć, chcesz zobaczyć?
-Dziwnie brzmi, ale no okej.
Położyłem hantle na ziemi i stanąłem do niej plecami. Uniosłem koszulkę, tak by mogła dojrzeć moje plecy. Całe poszarpane i w opatrunkach. Nieprzyjemny widok.
-I ty w tym stanie ćwiczysz?
-Tyle ile dam radę, nie mogę wypaść z formy.
-Forsujesz tym teraz ciało.
-Skoro i tak nie ma szans by mnie stąd wypuścili, to wole sam się wykończyć. - rozmowę przerwały otwierające się drzwi. Do środka weszła czarno włosa dziewczynę. Ahh... Moja głowa do osób. W zbyt małym gronie się trzymam i nie wszystkich pamiętam.
-No Ethian, w końcu Cię znalazłam, doktorek ma dla Ciebie nowe środki przeciw bolowe, kazał przekazać. - mówiła podchodząc do nas.
-Mówiłem, że nie chce leków, Selene prawda?
-Oj Ethian, mógłbyś już zapamiętać.
-Tak, tak wiem.
-Po za tym, musisz brać tę środki, wszyscy wiedzą co się wtedy wydarzyło. - skrzyżowała ręce pod piersiami.
-Utrapienie...

<Selene?>
<Jak są jakieś błędy, to jutro poprawię, pisałem na tel>

Od Leighton cd Ethian

Gdy Ethian zniknął w łazience, swobodnie mogłam obejrzeć jego pokój. Szafa, łóżko, półki. Pokój jak, każdy inny. Nic nadzwyczajnego. Zdjęłam buty i usiadłam po turecku na łóżku. Sięgnęłam po coś małego i błyszczącego  z półki, nie wiem co to było. Odłożyłam po dłuższej chwili.
- Żyjesz tam?! - Krzyknęłam.
Nie usłyszałam odpowiedź. Czekałam jeszcze trochę, aż w końcu zwlekłam się z łóżka i otworzyłam drzwi od łazienki.
- Mówiłam do ciebie. - Ten się spojrzał na mnie. Wzięłam go za rękę i potrzebne rzeczy co miał wziąć z łazienki. Posadziłam go na łóżku i patrzyłam na jego twarz to na klatkę piersiowa. Dotknęłam delikatnie palcami jego klatki. - Oprzyj się wygodnie, może trochę zabolec, bądź zapiec. Bądź dzielny. - Uśmiechnęłam się słodko.
Zabrałam się za zmianę opatrunku. Wacikiem z płynem lekko przejechałam przez rany. Zerkełam na niego, siadłam na jego kolanach, zmieniałam opatrunek. Gdy już wszystko było opatrzone, usiadłam obok.
- Nie ma za co.
- Dzięki.
- To co teraz? - Zabrałam poduszkę i położyłam sobie pod głowę.
- Nie zawygodnie ci? Może coś podać.
- Oh byłoby cudownie. Miękko i wygodnie jest.- zachichotałam cicho.
Przez godzinę było no w miarę miło, eh i nagle ten humor. Wstałam założyłam buty, uśmiechnęłam się.
- Dzięki za jakąś odmianę w tym nudnym miejscu. To dam ci już odpocząć, em to miłego wieczoru. - Wyszłam czym prędzej. Nie zbyt umiałam nawet tak się żegnać.
Po powrocie do pokoju, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i polozyłam. Bardziej siedziałam, otworzyłam okno i czekałam na kolejny dzień. - Ciekawe czy na dachu widać co jest za murem choć trochę. - automatycznie, założyłam bluzę i weszłam na gzyms, po którym wspinałam się na dach. Gdy już na nim byłam, ujrzałam parę osób. ~ Popularne miejsce. - Pomyślałam.
Spojrzałam w stronę muru i można było ujrzeć w oddali jakiś horyzont.
***
Obudziłam się po pietnastominutowym spaniu. Przekreciłam się na drugi bok wzięłam jeden z notesów i zaczęłam pisać...
- Ciekawe czy ktoś już próbował popalić to miejsce, ciekawe czy ktoś został wyrzucony, bądź czy do domu wrócił? Te pytania, było ich wiele.  Może ktoś mi na nie odpowie w końcu. - Leżałam i nie miałam sił wstać.

Ethian?

poniedziałek, 27 marca 2017

Od Ethian'a Cd. Leighton

Kilka dni minęło, zostałem uwolniony z męczarni, kilka wspomnień wróciło, ale jakoś to się ustabilizowało. Przynajmniej na jakiś czas. Szedłem korytarzem wracając z kontrolnego badania. Moje ciało było całe pokaleczone i poobijane. Musieli mnie raz na jakiś czas sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, pierdolenie... Nie potrzebuje ich pomocy, nawet w tym stanie potrafię im dokopać. Szedłem zamyślony i poczułem naglę lekkie uderzenie o klatkę piersiową. Spuściłem wzrok. dojrzałem tylko czubek głowy, który momentalnie chciał mnie wyminąć. Złapałem osóbkę za dłoń. Stanęła w bezruchu, nie opierała się zatrzymaniu.
-Ty zawsze tak uciekasz? Co Leighton. - odwróciłem głowę w jej stronę.
-Może, czasem... A co Cię to? - spoglądała przed siebie.
-Dawno Cie nie było nigdzie widać, no w sumie mnie też.
-Tak jakoś, normalne to...
-Nie do końca.
-Ty też znikasz.
-Ale nie ze swojej woli.
-Co wyprawiałeś.
-Ja? Nic. Tydzień okładania i innego znęcania się. - poluzowałem uścisk, o dziwo nie uciekła.
-Mocno sobie przeskrobałeś.
-Jak nigdy dotąd. Dobra muszę spadać.
-Gdzie idziesz?
-Do siebie, czuję, że muszę zmienić już opatrunki. - ruszyłem przed siebie, w stronę męskiej części.
-Mogę pójść z Tobą? - zapytała z oddali. Na chwilę przystanąłem. Chwila zamyślenia. Mimo tej całej mojej agresji, jakoś dużo osób do mnie ciągnie. Westchnąłem...
-Chodź, przyda mi się ktoś do pomocy. - machnąłem ręką. Ruszyła, idąc cały czas krok za mną. Dziwne z niej osóbka, skryta i stojąca bardziej z boku. W szybkim tempie znaleźliśmy się pod drzwiami. Otworzyłem je i gestem zaprosiłem ją do środka. Wszedłem za nią i zamknąłem drzwi.
-Zaczekaj tu chwilę, skoczę tylko po coś do łazienki. Nie tykaj tylko alkoholu z półki, źle się po nim dzieje. - zniknąłem za drzwiami łazienki.


<:Leighton?>

Popularne posty