wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Leighton cd Ethian

Siedziałam na łóżku, ale jakoś poczuła nagłą chęć zapalenia. Spojrzałam za okno i padało. Zniszczyło to moja nagła chęć. Założyłam grubszy sweter, bo jakoś zrobiło mi się zimno. Otworzyłam drzwi, bo jak jest deszcz to można zrobić sobie spacer. Już miałam wychodzić, z paczką w kieszeni i z fajka między wargami, oraz zapalniczka w dłoni. Przedemna pojawiła się sylwetka kogoś.
- Koleś weź się przesuń.
- Leighton, nie miło.
- Oh. To ty. To i tak się przesuń.
- Spójrz w górę mała. - Podniósł moja głowę, dość dziwne się poczułam. Zrobiłam krok do tyłu.
- Mała jest twoja pala. - Przybrałam obojętny wyraz twarzy albo tylko się nie zaśmiać.
- Ostro. Nie wiedziałem, że palisz. To może wejdę i zapalimy.
- A nie możemy wyjść na dwór zapalić, przejść się w deszcz,  chyba że pan duży się boi. Ja pieprze.
- Nie pieprz.
- Chono tu. - Pociagnełam Ethiana do stołka i na niego stanęłam. - Teraz możemy być na różne choć tak trochę. Musisz być taki wielki.
- To wolę pojarać w pokoju niż iść w ten deszcz.
- Hihi, to się odwróć.
- Po co?
- Zrób to. - Gdy się odwrócił ostrożnie weszłam na jego barana, oplotłam delikatnie jego szyję jak i biorą. - Trzymaj mnie, nie chce się połamać.
- Dobrze, dobrze.
Gdy już mnie posadził na biurku, otworzyłam okno i wpusciłam chłodniejsze powietrze. Poklepałam miejsce obok siebie żeby usiadł. Odpaliłam fajkę i się zaciągnęłam, po czym dałam zapalniczkę Ethianowi.
Otuliłam się szczelniej swetrem.
Nim się zorientowałam paliłam już trzeciego. Wypuszczając dym i robiąc z niego różne kształty.

Ethian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty