poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Selene cd. Savary

 - Jeśli chcesz, to możesz przeczytać ją pierwsza. – zaproponowała dziewczyna i odsunęła się, by być jak najdalej od Ourobosa. Zachichotałam cichutko na jej zachowanie, a ona spojrzała na mnie jak na wariatkę. Chociaż w sumie w jej oczach mogłam nią być. Podniosłam książkę i obejrzałam. Miała tytuł "Mroczne Umysły" i całkiem ciekawy opis. Poczułam jak wąż oplata moją szyję i pochyla się nad okładką. Też chciał poczytać. Blondynka wpatrywała się w nas wielkimi oczami. Widać było, że nie czuje się najlepiej w obecności żmii.
 Ukratkiem spojrzałam na obcą Spectrę. Miła, ciekawska, nie ocenia, to pierwsze rzeczy, które przeszły mi przez myśl. Gdyby oceniała, patrzyłaby inaczej i nie byłaby taka miła dla "wariatki". Lubiła czytać, bo nikt inny nie siedziałby o tej porze w bibliotece.
 Uniosłam głowę i wpatrzona gdzieś w regał, pogłaskałam Uro. Zrobiłam krok do przodu, zmniejszając odległość między mną, a nią, a potem podałam jej książkę. Przyjęła ją ostrożnie, cały czas obserwując mojego węża.
 - Boisz się węży, czemu? - spytałam w przestrzeń - Są bardzo opiekuńcze, nie dają krzywdzić swoich Spectr... ich jad potrafi nawet wyrwać ze śpiączki. - na wspomnienie jadu dziewczyna wyraźnie zbladła - Ich łuski są jedwabiste... - wyciągnęłam do niej rękę, po której prześlizgnął się Uro. Blondynka cofnęła się przestraszona. Nie rozumiałam czemu się bała. Przecież węże były wspaniałymi stworzeniami!
 - Zabierz to ode mnie - ostrzegła szarooka. Po raz pierwszy spojrzałam w jej stronę i przekrzywiłam głowę. Zrobiłam powoli krok w przód.
 - Nie bój się, Ourobos nie gryzie - powiedziałam, robiąc kolejny krok. Dziewczyna cofnęła się aż do samych półek. Była naprawdę przestraszona, a ja wciąż nie potrafiłam tego zrozumieć. Jak można bać się tak miłej istoty?
 Kolejne kilka kroków i Uro znalazł się zaledwie kilkanaście centymetrów od jej twarzy. Blondynka wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy żmij wysunął w jej kierunku język.
 Nagle z boku rozległo się krakanie i łopotanie skrzydeł. Cofnęłam się szybko, przyciskając rękę z wężem do piersi. Czarne ptaszysko, Daemon dziewczyny, jak zgadywałam, nie odpuszczał. Rzucił się na mnie z rozcapierzonymi szponami. Odskoczyłam z piskiem, zsłaniając się lewą ręką. Ourobos zaczął syczeć gniewnie i prześlizgnął się na moje drugie ramię, stając i prezentując zęby jadowe. Kruk zakrakał jeszcze, po czym poleciał do swojej Spectry i usiadł na jej ramieniu. Uro powoli ześlizgnął się z powrotem na mój brzuch, posykując ze złością.
 Uniosłam wzrok na blondynkę, która jedną ręką trzymała się za serce, a drugą przetrząsała kieszenie w poszukiwaniu czegoś. Po chwili wyciągnęła listek z jakimiś tabletkami i połknęła jedną z nich. Oddychając ciężko.
 Podeszłam do niej, nieco zaniepokojona i położyłam jej rękę na ramieniu. Dziewczyna się wzdrygnęła. Nagle otworzyła szeroko oczy, wbijając wzrok w moją dłoń. Podążyłam za jej spojrzeniem. Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Niemal połowa jej bluzki była nasiąknięta krwią, tak samo jak mój postrzępiony bandaż.
 Chyba ten kruk miał ostrzejsze pazury i nie skończyło się tylko na podrapaniu, jak sądziłam wcześniej...
Savara?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty